sobota, 31 grudnia 2011

Najlepszego na Nowy Rok!!!

Wszystkim blogowiczom i miłośnikom prac ręcznych życzę nowych pomysłów, wytrwałości, uznania no i standardowo zdrowia i pogodnych dni w Nowym 2012 Roku!!!



I żeby głowa nie bolała po szampanie ;)
Buziaki Kochani!!!

piątek, 30 grudnia 2011

"Małe" haftowanko...

Przeczytałam swój ostatni post i stwierdziłam, że się strasznie wyżaliłam... Ale też pisząc cierpiałam na ból zęba no i pora późna i pewnie dlatego tak posmuciłam troszku... Sorki. Już mi lepiej... A że jest już poświątecznie i trochę siły odzyskałam to weselej patrzę na świat, no i ząbek już nie dokucza choć do mojej dentystki pójdę dopiero po 01.01.12.
Ale, ale, przy okazji porządków u mojej Mamy zabrałam obraz wielki co zaczęłam go hafcić jakoś w 96 roku, potem zarzuciłam projekt jak się okazało że byka strzeliłam i dużo pruć trzeba... Minęło 15 latek i teraz myślę sobie, że ruszę go wreszcie i może się uda mi skończyć... Później pokażę zdjęcie jak wygląda, ale na razie stoi w ramie przy łóżku i czeka aż nici wyciągnę i wzór...
Buźka i spokojnej nocy...
Ale przy okazji, jakby ktoś wiedział, gdzie można kupić taką torebeczkę z filcu do zrobienia poza sklepem dimensions, najlepiej gdzieś w Polsce to proszę o info... Z góry dzięki ;)
 http://needlecrafts.eksuccessbrands.com/Product/Mum+Purse.aspx#

środa, 28 grudnia 2011

Święta, święta... I po świętach...

Jak byłam młodsza i mieszkałam z Rodzicami, uwielbiałam czas przed i świąteczny... Te przygotowania, wymyślanie prezentów jakie mogą być niespodzianką i radością dla bliskich... A święta? To wspólne popołudnie wigilijne kiedy przy muzyce poważnej świątecznej i kolędach przygotowywaliśmy wieczerzę a potem po łamaniu opłatkiem i złożeniu życzeń wspólnie zasiadaliśmy do stołu i liczyliśmy 12 potraw jakie należało zjeść... Święta były czesem spokoju spędzonego czasu w własnym gronie bez pośpiechu i nerwów... Najlepszy czas...


Niestety to już minęło, gdyż odkąd wyszłam za mąż Rodzina wiadomo się powiększyła i wszyscy chcą się spotkać... I tak Wigilia nie jest już w wąskim własnym gronie, ale w tym roku było nas 12 osób... Kuchnia zrobiła się za mała dla 5 kucharek i 1 kucharza... Ale najbardziej ta nerwówka przedświąteczna żeby zdążyć ze wszystkim i czy starczy jedzenia dla tylu osób i czy pomieścimy się w mieszkaniu... Ech święta które kiedyś najbardziej lubiłam od pewnego czasu cieszą mnie coraz mniej... Muszę to zmienić i chyba w przyszłym roku zastrajkuję i powiem, że nigdzie nie jadę... Ale się wtedy Rodzina obrazi... Mogę jeszcze zrobić tak jak planuje mój zięć... Pojechać na święta w góry... Koszt ten sam a spokoju więcej...
I najbardziej mnie wkurza, że przestałam czuć tę magię świąt (zwłaszcza jak mi teraz chłop chrapie pod bokiem)...

Ale dosyć użalania, miałam się pochwalić, bo jak sobie obiecałam (i Wam też) udało mi się zrobić własnoręcznie kartki świąteczne. Co prawda tylko 2, ale i tak jestem z nich dumna, bo sama zrobiłam ;)
Pierwszą sobie wymyśliłam misia z prezencikiem gdzie czapkę ozdobiłam filcowym futerkiem:




 Tu w świetle dziennym:
W rogach wyciełam choinki dziurkaczem który kupiłam w biedronce.

Drugą zrobiłam choinkę z filcu z bombkami:


 I za dnia:

Tutaj rogi zrobiłam innym dziurkaczem z biedronki z kwiatkiem, który docięłam by wyszły takie fajne rogi.

Oczywiście moje dzieła pojechały w świat, ale jeszcze nie wiem czy się spodobały... 
A jak Wam się widzą moje pierwsze wypociny?
Pozdrawiam serdecznie w ten wreszcie poświąteczny czas...
Teraz byle do sylwestra i będę "świętować" kolejny roczek na koncie ;)